Piercing: fakty i mity
Kusiło Cię zawsze, by przekłuć sobie brew, ale słyszałaś, że może to się skończyć paraliżem twarzy? A może zamiast do piercera wolisz wpaść do kosmetyczki, która poza przekłuciem języka, załatwi Ci także piękny mani? Jeśli myślisz o zrobieniu na swoim ciele miejsca dla kolejnej porcji biżuterii, najważniejsze byś potrafiła odróżnić fakty od mitów. Wtedy nie tylko unikniesz rozczarowań i niepotrzebnego bólu, ale także szybciej będziesz się mogła cieszyć pięknymi efektami. Po pierwsze, jesteś pewnie ciekawa czy…
Piercing jest bolesny i…niebezpieczny?
Piercerzy nierzadko słyszą to pytanie. Niestety, w tym przypadku odpowiedź nie jest jednoznaczna.
– Ból jest kwestią bardzo indywidualną. Żadne wkłucie igły w ciało, niezależnie od miejsca, nie jest niczym przyjemnym. Jednak wybierając piercerów z dużą wiedzą i praktyką, kompresujemy wszystko do zaledwie dyskomfortu – tłumaczy Mick Piercing z Tattoo Zone, jeden z najlepszych piercerów w Polsce.
– Nieprawidłowo przeprowadzony zabieg, może doprowadzić do tymczasowego lub trwałego uszkodzenia w naszym ciele. Dużą uwagę powinniśmy przede wszystkim zwrócić na warunki w jakich wykonywane jest przekłucie: przerwanie ciągłości tkanki naraża nasz organizm na zakażenia lub choroby przenoszone m.in. drogą kropelkową. Dlatego każde narzędzie powinno być wyjałowione oraz zapakowane w pojedynczy pakiet z datą ważności – dodaje Mick.
Dlatego, aby ograniczyć ból i wszelkie powikłania do minimum, najlepiej stawiać na profesjonalizm, więc stwierdzenie „to bez różnicy czy pójdę do piercera czy kosmetyczki”, wrzuć między bajki. Kosmetyczka zazwyczaj nie ma odpowiedniej wiedzy oraz narzędzi, by wykonać piercing. Nierzadko zdarza się też, że to właśnie kosmetyczki powtarzają mity, które mogą być dla Ciebie zwyczajnie szkodliwe. Dlatego nie decyduj się na piercing przy okazji nakładania hybrydy i postaw na dobrego piercera, który ma ukończone specjalistyczne kursy. Szczególnie, że…
Piercing nie powinien być wykonywany za pomocą tzw. „pistoletu”, tak popularnego w salonach kosmetycznych. Choćby dlatego, że pistoletu nie da się odpowiednio wyjałowić, a miejsce nakłute w ten sposób ropieje i nie goi się prawidłowo. Poza tym, przy takim przekłuwaniu zazwyczaj stosuje się kolczyki, które zwyczajnie nie nadają się do piercingu, chociażby z powodu długości sztyftów lub materiału z którego są zrobione. Profesjonalny piercer przekłuwa nie pistoletem, a wyjałowioną igłą i dobiera kolczyk odpowiedni dla konkretnego nakłucia.
Mitem jest chociażby stwierdzenie, że do świeżego nakłucia najlepiej używać srebra lub złota. Niestety, srebro lub złoto o mniejszej czystości, mogą zawierać nikiel, dlatego, jeśli sięgasz po złoto, najlepiej postaw na 24-karatowe. To jednak może być dość kosztowne, dlatego do piercingu najczęściej polecane są kolczyki z tytanu lub bioplastu. Mick poleca właśnie tytan G23.
– Jest lekki i bardzo odporny na zarysowania , co zdecydowanie ułatwia proces gojenia. Dodatkowo można go anodyzować, czyli nadawać dowolny kolor, co w przypadku często polecanej stali chirurgicznej jest niemożliwe. Stalowe kolczyki są najczęściej pokrywane niskiej jakości lakierem, który szybko się wyciera i zostaje w ranie. W dodatku stal chirurgiczna, w przeciwieństwie do tytanu, zawiera nikiel , który jest silnym alergenem – tłumaczy Mick.
Skoro wiesz już w jaki sposób zadbać o swoje bezpieczeństwo, czas pomyśleć o miejscu nakłucia. I w tym przypadku możesz natknąć się na wiele mitów. Często można spotkać się ze stwierdzeniem, że przekłucie sutka uniemożliwia karmienie piersią. To nieprawda – przekłucie piersi może jedynie sprawić, że kilka przewodów mlekowych straci drożność. Jednak w jednej piersi znajduje się ich około 20 i nie wszystkie są niezbędne, by nakarmić dziecko. Rzadko zdarza się także, że przy przekłuciu zostaną uszkodzone zakończenia nerwowe odpowiadające za uwolnienie prolaktyny – to hormon, który sprawia, że gruczoły w piersiach produkują mleko. Jeśli jednak tak się stanie, laktacja może być nieco bardziej utrudniona, ale nie niemożliwa. Z kolei prawdą jest, że kolczyk w języku może mieć niekorzystny wpływ na zęby. Może on uszkodzić lub osłabić lub nawet nadłamać zęba oraz sprzyjać powstawaniu ubytków.
Bez względu na wybrane miejsce, niezwykle ważne jest, by po przekłuciu odpowiednio zadbać o ranę. Słyszałaś, że należy ją potraktować spirytusem lub wodą utlenioną oraz zakleić opatrunkiem? Nic bardziej mylnego! Ani spirytus ani woda utleniona nie nadają się do regularnego odkażania rany – przesuszą ją i sprawią, że gojenie będzie trwało dłużej. Niewskazane są także wszelkie opatrunki, które utrudnią dostęp tlenu do rany. Nie wierz także w to, że ranę należy smarować Tribioticiem. On także blokuje dostęp tlenu – to prosta droga do zakażenia rany. Co warto więc stosować? By mieć pewność, że rana jest odpowiednio zdezynfekowana, najlepiej użyć Octeniseptu. Sól fizjologiczna pomoże z kolei oczyścić ranę z zabrudzeń. W temacie gojenia warto obalić jeszcze jeden mit: poruszanie biżuterią w przekłutym miejscu stanowczo nie pomaga ranie. Pamiętaj też, że piercing, szczególnie chrząstkowy, może goić się nawet kilka miesięcy.
Piercing bez śladu? Kolejny mit. Gdy po jakimś czasie się znudzisz, powinnaś wiedzieć, że choć kolczyk można wyjąć, to skóra będzie przypominać o nakłuciu – bardzo rzadko zdarza się, że rana całkowicie się zasklepia. Zazwyczaj na ciele zostają pamiątki w postaci mniejszych lub większych blizn. Niektóre są na tyle niewielkie, że właściwie nie stanowią problemu, jednak część może wymagać interwencji dermatologa lub nawet chirurga. Interwencji chirurga będzie wymagać także obwisła skóra po tunelu. W tym przypadku w grę wchodzi jedynie odtworzenie płatka ucha. Dlatego też każdą decyzję o przekłuciu należy kilkakrotnie przemyśleć i mieć na uwadze fakt, że wyjęcie kolczyka nie sprawi, że o skutkach piercingu będzie można zapomnieć.
zdjęcia: Mick Piercing
zdjęcia główne: unsplash.com