Tajemnice stołu złotniczego.
Kiedy wiele lat temu spełniło się moje marzenie i otworzyły się przede mną drzwi do pracowni znanego warszawskiego artysty i złotnika, Jarka Westermarka, który zgodził się wprowadzić mnie w świat złotnictwa i nauczyć podstaw tego rzemiosła (w tamtych czasach była to jedna z nielicznych możliwości nauki tego zawodu), moje pierwsze spojrzenie padło na stół złotniczy…
Zobaczyłem stare, przedwojenne biurko z półkoliście wyciętym fragmentem blatu, które w tamtej chwili było dla mnie wielką, fascynującą tajemnicą.
Musisz wiedzieć, Sroko, że na początku lat osiemdziesiątych trudno było zdobyć nawet proste narzędzia, a „prawdziwy” stół złotniczy wydawał się przedmiotem nieosiągalnym. Czasy się zmieniły, taki stół można teraz kupić bez trudu, ale wspomniany przeze mnie złotnik pracuje nadal przy swoim stole z przerobionego przedwojennego biurka, które przystosował kiedyś do swoich potrzeb, polubił i do którego się przyzwyczaił.
Zapytasz zapewne, Sroko, co takiego niezwykłego jest w drewnianym, złotniczym stole, że warto było uczynić go głównym bohaterem tego tekstu? Otóż stół złotniczy jest niezwykły i skrywa wiele tajemnic, o których Ci opowiem.
Mebel dla grubasa?
Pierwszą i wyjątkową jego cechą jest wspomniane półkoliste wycięcie w blacie, które każe się zastanawiać, czy aby na pewno typowy złotnik jest aż takim grubasem, że musi mieć w blacie wycięte miejsce na brzuch?
Otóż to wycięcie, w którego środku wystaje z płaszczyzny blatu drewniany kołek zwany fajnaglem, pozwala złotnikowi na swobodny dostęp do obiektu jego pracy we wszystkich możliwych płaszczyznach. Fajnagiel stanowi świetną podporę dla obrabianych przedmiotów, dzięki wycięciu w blacie dookoła jest dużo przestrzeni pozwalającej na swobodną pracę.
Pod wycięciem, nad kolanami złotnika rozpięty jest fel – skórzany fartuch, który pozwala zbierać cenne „odpadki”, szybko odszukać element, który wypadł z rąk, a także chroni kolana przed oparzeniem w przypadku upuszczenia przedmiotu rozgrzanego gazowym palnikiem.
W niektórych stołach zamiast skórzanego fartucha można spotkać drewnianą półkę, która ma tę zaletę, że łatwiej na niej utrzymać porządek, ja jednak wolę miękki fartuch – wydaje mi się skuteczniejszy w przechwytywaniu spadających przedmiotów. A wyobraź sobie, Sroko, jakim stresem i kłopotem jest szukanie, dajmy na to, diamentu, który nieopatrznie wypadł z rąk w trakcie oprawiania w pierścionku.
Solidny „kawał mebla”
Stół złotniczy jest przeważnie wyższy od zwykłego stołu. Chodzi o to, żeby pracujący złotnik miał przedmiot, nad którym pracuje, w optymalnej odległości od oczu – tak, aby nie garbić się w trakcie pracy. Stół musi być ciężki i stabilny, wytrzymały na pracę młotkami na kowadłach, dlatego jego blat jest z grubego, litego drewna.
Do stołu przymocowane są lampy. Prawidłowe oświetlenie jest niezbędne do efektywnej pracy. Obok stołu przeważnie stoi butla z gazem z przykręconym gumowym wężem, na końcu którego znajduje się palnik – jedno z najważniejszych narzędzi w pracowni złotnika.
Szuflady pełne skarbów
Stół złotniczy posiada liczne szuflady – po jednej lub po obu swoich stronach, tak umiejscowione, aby pomiędzy nimi znajdowały się nogi złotnika, nad nimi skórzany fartuch, a nad nim zaś omówione wcześniej półkoliste wycięcie z umocowanym fajnaglem.
Szuflady złotnika to prawdziwy skarbiec. Znajdziesz w nich nie tylko narzędzia: młotki, pilniki, kowadełka, skrobaki, materiały ścierne, pasty polerskie, wiertła i frezy różnorakie, dłutka, szczypce i pęsety, kluby, cajzyny i gesztelki (o tych wszystkich tajemniczych przedmiotach opowiem przy innej okazji). W tych szufladach, Sroko moja, jest sporo błyskotek – gotowych, prawie gotowych lub takich, przy których praca dopiero się rozpoczęła. Są kawałki srebra i złota: blachy, druty, rury i granulaty.
W moich szufladach są wreszcie kamienie i kamyczki, oczka do pierścionków i koraliki, są zapięcia, przetyczki, dystansowe kulki, linki, zawieszki, harfy do kolczyków i baranki. Jest pudełko z bursztynami i drugie z masą perłową, a kolejne z hebanem (nie powinno być pudełka z kością słoniową – pamiętaj, Sroko – jej użycie jest zakazane i karalne!).
Ład, czy nieład?
Zastanawiasz się, Sroko, jak utrzymać w należytym porządku stół, którego blat i szuflady zapełnione są tysiącami mniejszych lub większych przedmiotów? Na to nie ma reguł, tym bardziej, że złotnicy, jak wszyscy, mają swoje przyzwyczajenia. Niektórzy – tak jak mój nauczyciel – utrzymują swój stół w idealnym porządku, inni mają na stole i w szufladach kosmiczny bałagan. Jednych z drugimi łączy zaś to, że obudzeni nawet w środku nocy, dokładnie wiedzą, gdzie znajduje się ich ulubiony młotek.
Zdjęcia: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski
- Foto: Jan Suchodolski