Nico Taeymans – w sercu Diamentowego Miasta
“Fascynuje mnie różnorodność kształtów i materiałów. Jestem jubilerem, rzeźbiarzem, złotnikiem i projektantem mebli. Bardzo ważne jest dla mnie, aby móc zaprojektować i wykonać wszystko, co mnie interesuje, przy użyciu moich własnych rąk.”
Nico Taeymans to legenda belgijskiej branży jubilerskiej, a jednocześnie człowiek, który ujął mnie swoją skromnością i pokorą. Biżuterię tworzy od ponad trzydziestu lat, zdobywając w międzyczasie prawo używania prestiżowego znaku Handmade in Belgium, który wyróżnia najlepszych wytwórców w całym kraju. Wszystkie kosztowności sygnowane jego nazwiskiem tworzone są ręcznie – Nico jest z tego bardzo dumny gdyż, jak zauważa, rzemiosło przeżywa ponowny rozkwit i będzie jednym z najważniejszych trendów w najbliższych latach. Jego dorobek cechuje różnorodność: srebro, miedź, drewno, cyna, złoto, a także kamienie szlachetne i półszlachetne. To wszystko, Sroki, znajdziecie w jego pracach. Obecnie biżuteria Nico Taeymans dostępna jest między innymi w jego dwóch sklepach firmowych, w sieci starannie wyselekcjonowanych, zaufanych dystrybutorów oraz w sklepie internetowym.
Z Nico spotykamy się w jego pięknym sklepie, zlokalizowanym w samym sercu Diamentowej Antwerpii. Wnętrze idealnie pasuje do stylu Nico i pełne jest wysmakowanych detali, na przykład lada zbudowana została ze średniowiecznych ram okiennych. W sklepie znaleźć można spory wybór gotowych projektów, które mnie zachwycają – to jednak jedynie ułamek możliwości projektanta. Nico dużo czasu poświęca indywidualnym zamówieniom. Jest nie tylko pracowity, ale i bardzo otwarty – po prostu uwielbia rozmawiać!
– Zatrzymaj mnie, jeśli będę za dużo gadać! – ostrzega na samym początku. Gawędzimy na różne tematy i nawet się nie orientuję, że minęły już niemal dwie godziny. Tworzy się z tego po części wywiad, ale i luźna opowieść o wyzwaniach projektanta, Antwerpii i przede wszystkim diamentach. Drogie Sroki, zapraszam Was dziś na biżuteryjną wycieczkę do Belgii.
O pracy i klientach
Jednym z powodów naszego spotkania było pragnienie, by zaprojektować coś nowego z biżuterii, która od kilku lat zalega w moim kuferku. Jest to dla mnie biżuteria z dużym ładunkiem emocjonalnym i wiążąca się z wieloma wspomnieniami – bardzo chciałam znów nosić coś zrobionego na jej podstawie. Ważne było dla mnie, by pracować z projektantem, który zrozumie moje wymagania i który wyczaruje dla mnie talizman na długie lata. Nico perfekcyjnie pasuje do tego obrazka.
– Pragnę kreować piękne przedmioty dla wszystkich: kobiet, mężczyzn, młodych i starszych. Chciałbym, by moja biżuteria była częścią danej osoby, jak druga skóra. Istotne jest, by podkreślała osobowość klienta i przez lata mogła uczestniczyć w jego codziennym życiu. Jako projektant lubię słuchać oraz tworzyć opowieści, storytelling to ważna część mojej pracy. – opowiada.
Według Nico, kluczowym punktem w projektowaniu są właśnie opowieści jego klientów. Ludzie przynoszą do jego warsztatu biżuterię lub kamienie, które mają dla nich osobiste znaczenie. Są to często przedmioty, z którymi wiążą się wspomnienia, sentymenty, czasem biżuteria posiadana od wielu lat, której klienci pragną podarować drugie życie. Nico ma wyjątkowy talent, by zajrzeć w głąb danej osoby, „przeczytać” ją i na tej podstawie stworzyć projekt idealny. Po wysłuchaniu mojej historii, Nico, jakby czytając mi w myślach, zaproponował, by nowy projekt zawierał w sobie materiał z pierwotnego przedmiotu.
Pytam Nico, z jakimi opowieściami i wyzwaniami przychodzą do niego klienci. Nico uśmiecha się – każdy klient to jakaś historia.
– Niedawno pojawił się u mnie chłopak, który podczas wycieczki na Islandii znalazł, jak mu się wydawało, kawałek zastygłej lawy, który okazał się być obsydianem. Tak się złożyło, że właśnie planował oświadczyny i poprosił mnie o stworzenie wyjątkowego pierścionka z tym właśnie kamieniem. Misja się powiodła, dziewczyna powiedziała „tak”!
O wyzwaniach
Nico uwielbia wyzwania, a tak się składa, że są one naturalną częścią jego pracy.
– Pewnego dnia przyszedł do mnie klient z przepięknym szmaragdem. Poprosił o stworzenie pierścionka spełniającego jeden konkretny warunek: kamień musiał dotykać skóry. Szmaragd był oszlifowany tak, że jego dolna część była zakończona na ostro. Zastanawiałem się nad tematem przez jakiś czas, gdyż spełnienie tej prośby z tak wykończonym kamieniem oznaczało ciągłe pocieranie skóry i nieuchronne infekcje, a na to nie mogłem się zgodzić. W końcu zaproponowałem oszlifowanie kamienia tak, by był wykończony na gładko, oznaczało to jednak utratę około 0,1 karata wagi. Na szczęście klient się zgodził. – wspomina.
Mój osobisty projekt – pierścionek, również będzie wymagał pomysłowości. Planujemy wykorzystać w nim rzadki kamień: niebieski opal z Andów. Nico pokazuje mi swoją kolekcję surowych opali andyjskich i snuje opowieści związane z ich zdobyciem. Jak przyznaje, będzie to pierwszy jego projekt z wykorzystaniem tego kamienia, a podobno nie jest on łatwy w obróbce. Nico nie ma jednak problemu z podjęciem również i tego wyzwania.
O kreacji i wyjątkowości
Nico w pełni zagłębia się w proces kreatywny. Inspiracje czerpie z otoczenia, natury, dzieł sztuki, a przede wszystkim napotykanych ludzi.
– Mój proces zaczyna się od rysunku. Szkicuję praktycznie codziennie, tworzę projekty moich pierścionków w akwareli, by następnie stworzyć na ich podstawie modele. Każdy wykonany przeze mnie przedmiot musi oddychać. Projektowanie to dla mnie dialog z otaczającym mnie światem. – wyjaśnia.
Flagowymi projektami Nico od wielu lat są pierścionki zaręczynowe i obrączki ślubne. To często unikalne projekty, tworzone na zamówienie klientów, niosące w sobie wycinek miłosnej opowieści dwojga ludzi. Jego dzieła celebrują miłość między nimi i ich wyjątkową historię.
– Dla dzisiejszego klienta bardzo liczy się unikalność, poczucie wyjątkowości, historia. Ludzie chcą ciekawych przeżyć, chcą opowieści związanych z ich wyborami zakupowymi, i ja staram się im to dać. Między innymi poprzez personalizowane zlecenia, dla przykładu obrączki z liniami życia obojga partnerów w ramach projektu Second Skin. Najważniejsze jednak, by dana biżuteria podkreślała piękno i charakter osoby ją noszącej. Biżuteria ma być jedynie oprawą dla danego człowieka. – tłumaczy Nico.
O kolekcjach
Za czasów istnienia swojej pierwszej firmy, Nico tworzył sporo kolekcji. Na początku dzieliły się na biżuterię modową oraz srebrną, z czasem projektant zaczął tworzyć także przepiękne złote pierścionki zaręczynowe i charakterystyczne obrączki. Firma wypuszczała kolekcje na święta, Walentynki i poszczególne sezony, co oznaczało dla Nico pracę niemalże 24 godziny na dobę.
Obecnie jego czas w dużej mierze wypełniają wspomniane już indywidualne zamówienia. Jak mówi sam zainteresowany, jest to nadal często kilkanaście godzin pracy na dobę, jednak tempo jest bez porównania mniejsze, niż 10-20 lat temu. Nie oznacza to jednak zupełnej rezygnacji z kolekcji. Weźmy na przykład jedno z najnowszych dzieł: Ravissant. Jest to kapsułowa kolekcja stworzona przez Nico we współpracy z Antwerp World Diamond Centre. Ravissant ma na celu promocję diamentów jako kamieni od wieków związanych z Antwerpią, a Nico podszedł do tematu wyjątkowo kreatywnie. Diamenty kojarzą się przeważnie z luksusem, wysoką ceną i, zwłaszcza dla młodych ludzi, są „poza zasięgiem”. Nico zdecydował się stworzyć kolekcję zawierającą oprócz diamentów oszlifowanych, także kamienie surowe, znacznie bardziej przystępne cenowo, oraz kimberlit – diamentonośną skałę.
– We wszystkim co tworzę, staram się zawrzeć naturę i jej unikalne, organiczne formy. Praca z kimberlitem, w kombinacji z surowymi i oszlifowanymi diamentami, to dla mnie wymarzone wyzwanie. Każdy element kolekcji jest unikalny, gdyż nie ma dwóch identycznych surowych diamentów ani dwóch identycznych kawałków kimberlitu. Są to wyjątkowe projekty dla wyjątkowych ludzi. – podkreśla.
Nie da się ukryć, że Ravissant faktycznie jest bardziej dostępny cenowo. Ceny zaczynają się od 45 euro, a Nico przyznaje, że kolekcja cieszy się sporą popularnością, szczególnie, że jest dostępna między innymi w najnowszym muzeum diamentów DIVA Antwerp Home of Diamonds.
O diamentach i Antwerpii
Już od ponad 500 lat Antwerpia to jeden z najważniejszych ośrodków w diamentowej branży. Dość powiedzieć, że obecnie przez to miasto przewija się 84% wszystkich surowych diamentów oraz 50% diamentów oszlifowanych. Władze starają się promować Antwerpię jako diamentowy pępek świata: ubiegły rok był świętowany jako „Rok Diamentów”, w tym roku z wielką pompą otwarto muzeum DIVA Antwerp Home of Diamonds, zaś kampanii towarzyszących tym wydarzeniom po prostu nie dało się nie dostrzec. Jednocześnie, jak zauważył sam Nico, wiedza przeciętnego mieszkańca Antwerpii na temat jej powiązania z diamentami, jak również na temat samych kamieni, jest znikoma. Antwerpia jest oczywiście mekką dla biznesmenów z branży, oferując pełne zaplecze usługowe, centrum certyfikacji, a nawet diamentową policję. Po stronie detalicznej jest jednak jeszcze sporo do dopracowania. Jednym z kilku powodów jest fakt, że przez lata tutejsze instytucje branżowe skupiały się na dopieszczeniu biznesmenów, zaniedbując promocję kamieni wśród potencjalnych klientów końcowych. W rezultacie diament postrzegany jest jako ekskluzywny kamień dla bogatych, zarezerwowany na szczególne okazje. Przez lata Antwerpii brakowało też solidnego muzeum i ośrodka edukacji dla szerszej publiczności. DIVA ma tu pełnić znaczącą rolę i z pewnością pomoże w upowszechnianiu wiedzy i pozytywnego wizerunku diamentów.
Nico, niczym Lord Altrincham chcący przeorganizować swego czasu brytyjską monarchię (oboje jesteśmy fanami serialu “The Crown”), ma też kilka własnych pomysłów na to, jak zmienić wizerunek diamentów. Wspomniana kolekcja Ravissant to zaledwie jeden z nich – ma na celu dostrzeżenie młodszej, mniej zamożnej publiczności i wpuszczenie diamentu w nurt „lifestyle”, wyciągnięcie go z kontekstu wyłącznie zaręczyn oraz zamożnych członków społeczeństwa i pokazanie, że można nosić go też na co dzień. Mam nadzieję, że mu się uda.
Post scriptum
Mój pierścionek jest gotowy do odbioru. Jest przepiękny i jestem nim całkowicie zauroczona i uśmiecham się sama do siebie wiedząc, że będzie mi towarzyszył przez wiele kolejnych lat. Tak działa magia projektów Nico – bezwiednie wywołują uśmiech na twarzy klientów.
Zachęcam Was, drogie Sroki, do obejrzenia wybranych skarbów z kolekcji Nico Taeymansa. Więcej zdjęć znajdziecie na jego profilach na Instagramie, Pintereście i Facebooku.