Błyszczący raport z Istanbul Jewelry Show
Jak krótko podsumować moją pierwszą wizytę na Istanbul Jewelry Show? Złoto! W podwójnym znaczeniu: dominacji żółtego kruszcu na targowych stoiskach oraz metaforycznie – z wdzięcznością za serdeczne przyjęcie przez organizatorów i lokalne marki, błyszczące odkrycia, magię niezwykłego miasta rozlanego na dwóch brzegach cieśniny Bosfor. Zapraszam Cię na przegląd wspomnień z mojego wyjazdu na słynne tureckie targi biżuterii.
Targi w Stambule mogą pochwalić się imponującą historią – Istanbul Jewelry Show organizowany jest nieprzerwanie od 1986 roku. To największa taka impreza w regionie organizowana dwa razy w roku – wiosną i jesienią. W Stambule prezentują się przede wszystkim marki z Europy Wschodniej, Bliskiego i Środkowego Wschodu, ale spotkać można tutaj gości i twórców z całego świata.
Top odkrycie: Roberto Bravo
Podczas mojej pierwszej wizyty na IJS miałam przyjemność współpracować z wyjątkową marką o tureckim rodowodzie: Roberto Bravo. Historia wielopokoleniowego sukcesu rodziny Kamar sięga 1948 roku. Dziś Roberto Bravo to brand o międzynarodowym prestiżu. Wyroby marki zachwycają kunsztem i fantazją, a każda sztuka biżuterii kryje w sobie emocje i opowieść. Kolekcje nawiązują do legend, podróży i rozmaitych zjawisk. Chlubą marki są pełne koloru błyskotki z emalią. Mnie urzekła szczególnie linia Salsa z tańczącymi diamentami – wytworna i lekka zarazem (w tej rolce możesz obejrzeć kolekcję). Roberto Bravo na rynku tureckim wyróżnia się klasą i kreatywnością. Lokalna branża jubilerska jest ogromna, ale zauważyłam, że nadal szuka swojego charakteru na polu projektowym. Pssst… drodzy designerzy – może czas wysłać CV do magicznego Stambułu..?
Złoto w wersji XXL
Podczas targowej kolacji (jedzenie w Stambule jest prze-py-szne!) zapytałam jedną z organizatorek, co wyróżnia turecką biżuterię. Odpowiedziała, że tradycja tworzenia w złocie. Dowodem na to były ciekawe kolekcje na stoiskach lokalnych marek, ale też zadziwiające wyroby ze złotego kruszcu o maksymalistyczych formach i skali: ogromne łańcuchy, body jewelry (a w praktyce – ubrania ze złota) i rozmaite artefakty. Charakterystycznym elementem Istanbul Jewelry Show jest zaangażowanie modelek – przy każdym stoisku piękna hostessa prezentuje biżuterię (codziennie inną kolekcję), co jest ułatwieniem m.in. dla kupców wybierających produkty do swojej oferty, bo mogą ocenić, jak kolczyki czy kolie prezentują się „w praktyce”. Muzyka na żywo, pokazy technologii bezpieczeństwa dla salonów jubilerskich (przypomniał mi się film „Ocean 8”!) – na targach nie brakowało atrakcji i ciekawostek, a wystawowe hale tętniły życiem.
Lagata podbija Stambuł
Dla yours truly ważnym punktem w targowej agendzie było wystąpienie w panelu dyskusyjnym na temat digitalizacji i sukcesu w social mediach. To była prawdziwa przyjemność móc podzielić się doświadczeniami wspólnie z koleżankami „po fachu”, m.in. Anetą z @blissfromparis i Bebe z @champagnegem. Wysłuchała nas pełna „sala” (wow!), a po spotkaniu goście podchodzili do mnie porozmawiać i zrobić sobie zdjęcie. Czy to już sława..? Uśmiecham się skromnie, ale przepełniała mnie duma i wzruszenie, kiedy spacerując między stoiskami co chwilę zaczepiali mnie przedstawiciele branży, chwaląc mój styl i materiały. Hit: dorobiłam się nawet nowego przydomka! Kiedy jeden z organizatorów zobaczył moją blond kitę i ciemne okulary, przez chwilę myślał, że to… Karl Lagerfeld (śmiech). Tak narodziła się LAGATA! Twoja Sroka-celebrytka na szczęście znalazła także chwilę, aby nacieszyć się urokami Stambułu. Szczególnie miło wspominam wyprawę z Anetą @blissfromparis (You’re the best tour guide, Aneta!) do starej żydowsko-ormiańskiej dzielnicy Balat, kolorowego, artystycznego zagłębia knajpek i barów, gdzie z przyjemnością sączyłam pyszną turecką herbatę w małych szklaneczkach. Do złotej krainy wrócę już niedługo – z wdzięcznością przyjęłam zaproszenie teamu Istanbul Jewelry Show na kwietniową edycję targów. Kto jedzie ze mną..?