Magdalena Paszkiewicz. Minimalistyczna biżuteria, która przyprawia o gęsią skórkę.
Ptaszek w klatce, Gęsia skórka i PIERŚcionek. Te wszystkie nazwy to część pracy dyplomowej SłowoFormoTwórstwo Magdaleny Paszkiewicz, którą realizowała na ASP w Łodzi, w Pracowni Biżuterii prof. Andrzeja Bossa. Projektantka w przewrotny i błyskotliwy sposób szukała w języku podwójnych znaczeń i odniesień do ludzkiej anatomii. Dlaczego zaczynam od pokazania Tobie tych abstrakcyjnych projektów jubilerskich? Żebyś zobaczyła jaka drogę projektową przeszła Magda. Od szaleństwa w projektowaniu do… subtelnej zawieszki na transparentnej żyłce. 😉
Po wernisażu Magdy w 6. Dzielnicy w Łodzi dzwoni do niej barman. Czy wzięła „słuchową trąbkę” do domu, bo w gablocie jej nie ma. Wszystkie prace były ustawione przy barze, po to by barmani mogli kontrolować czy są na swoim miejscu, a tu… kolczyk zniknął. Magda się zestresowała i puściła ogłoszenie na facebooku. Tego samego dnia dostaje anonimowego maila od kobiety, która była zachwycona i przekonana, że jej absztyfikant kupił jej wymarzony kolczyk, na punkcie którego zwariowała podczas wernisażu. Niestety, okazało się, że zakosił go dla niej z gabloty. Kobieta przeprosiła i odesłała „słuchową trąbkę” pocztą.
Przyznaję się! Biżuterię Paszkiewicz od roku kupuję nałogowo. Nie potrafię wyjść z domu bez choćby jednego biżutu, prędzej zapomnę w pośpiechu o pomalowaniu oka. 😉 Podczas choroby, gdy mój ałtfit to spodnie od piżamy i grube skarpety, nie wyciągam ulubionych kolczyków z ucha. I buzia mi się uśmiecha, gdy delikatny pierścionek pobłyskuje na ręce, która trzyma kubek gorącej herbaty. Dyskretne łańcuszki, bransoletki i pierścionki zawsze pasują do grubego swetra czy najukochańszej bluzy. Bo przecież nie o to chodzi by idąc w kapciach po bułki eksponować na dzielni kosztowną kolię z pereł. No chyba, że to performance. 😉 Dlatego biżuteryjny minimalizm jest cudowny.
Odwiedzamy Magdę w pracowni na Piotrkowskiej w Łodzi. Wchodzimy do Kreatywnej Kamienicy pełnej młodych ludzi, którzy się przyjaźnią i tworzą wspaniałe rzeczy. Rozglądam się. Widzę trzy stanowiska pracy. Panuje tu artystyczny nieład. Niesamowicie znaleźć się w miejscu, w którym powstały moje ulubione kolekcje Paszkiewicz: „Najmniejsze pierścionki świata”, „5×5” czy „maksimum in minimum”. Zobaczysz je w gablocie przy stanowisku Magdy.
Przechodzimy do kawiarni Lokal, która znajduje się obok. Rozmawiamy przy kawie. Przyglądam się Magdzie, jest skromna, naturalna i niezwykle pracowita. Opowiada nam o swojej pracy i tłumaczy, że pracownia w której byłyśmy to przestrzeń, którą dostali od miasta i odremontowali ze znajomymi samodzielnie. Podczas studiów Magda zdobyła potrzebną wiedzę oraz warsztat. Był to czas kiedy mogła pozwolić sobie na eksperymenty, popełnianie błędów oraz naukę. Nie hamowała swojej wyobraźni i pomysłów, dlatego jej projekty były niekiedy szalone. Po studiach zmierzyła się z rzeczywistością. Próbowała stworzyć własną markę, co – jak się domyślacie – nie było łatwe. Żeby zacząć funkcjonować na rynku musiała obrać konkretny kierunek. Jej projekty przekształciły się w minimalistyczne i dojrzałe formy. Mimo takiej zmiany nie zatraciła siebie. Jej kolekcje dalekie są od nudnych i przeciętnych wzorów proponowanych wszędzie.
Pamiętajcie Kochane Sroczki, tylko dobre projekty zasługują na to, by być blisko naszej skóry. A te które pragniemy posiadać, przyprawiają o gęsią skórkę.
Pracownia Magdy:
Biżuteria: Magdalena Paszkiewicz