Rekordy blasku na styczniowym Vicenzaoro – relacja z targów
Nie 1 stycznia, a Vicenzaoro January – to dla biżuteryjnej branży prawdziwy początek Nowego Roku. Zimowe edycje VO to moment kluczowych błyszczących premier – na targi do Vicenzy najbardziej prestiżowe marki jubilerskie, autorskie brandy i najgorętsi „newcomersi” przywożą najnowsze kolekcje. Tutaj można poczuć, zobaczyć, a przede wszystkim PRZYMIERZYĆ to, czym sroki na całym świecie będą żyły przez kolejnych kilka sezonów.
Lepszych urodzin nie mogłam sobie wymarzyć (tak, tak, w Italii świętowałam kolejną 18stkę!): zapierająca dech w piersiach biżuteria, zimowe włoskie słońce, ulubieni przyjaciele „po fachu”. Po tych wyjazdach zawsze spodziewam się zachwytów i perfekcyjnej organizacji, ale tym razem złoty team VO przeszedł sam siebie. Znasz mnie dobrze, Sroko, więc wiesz, że moje ulubione statystyki to te liczone w karatach. Jednak tym razem nie mogę odmówić sobie zagłębienia się w kilka cyfr, pokazujących skalę styczniowych targów w Vicenzie. Rekordowa frekwencja (+11,5% w porównaniu do najbardziej udanej z poprzednich edycji), goście ze 136 krajów. Właśnie sprawdzam – istnieje 195 państw, a to oznacza, że na VO zjechał, dosłownie, prawie cały świat – imponujące, prawda? Wyobraź sobie, Sroko, centrum handlowe wielkości małego miasteczka, gdzie znajdują się wyłącznie butiki jubilerskie… Na Vicenzaoro zaprezentowało się 1300 biżuteryjnych marek, więc metafora wydaje się trafna!
Efekt WOW!
Do tych liczb dorzucę jeszcze kilka sroczych obserwacji. W okresie pandemii organizatorzy VO zaproponowali formułę wystaw z ujednoliconym wyglądem stoisk: niewielkie boksy, różowo-łososiowa wykładzina. W czasie, kiedy marki borykały się z rynkową niepewnością i ograniczeniem budżetów, takie rozwiązanie znacząco zmniejszyło koszty prezentacji kolekcji na targach – świetne posunięcie teamu Marco Carniello, pełne wrażliwości na bezprecedensowe wydarzenia w branży. Nadszedł jednak czas, żeby pożegnać skromność i ostrożność. #VOJ2023 było pełne rozmachu, a stoiska, szczególnie w strefie brandów premium, wyglądały jak luksusowe butiki z biżuterią w centrum Mediolanu czy Wenecji.
Nietrudno domyślić się, że przy takiej skali i formie wydarzenia… miałyśmy co robić! To była najbardziej intensywna wizyta na Vicenzaoro od kilku lat. Program prasowy pękał w szwach: premiery najnowszych kolekcji biżuterii w strefach marek (w agendzie naszej press visit było ich aż 12!), VO Vintage, panele dyskusyjne, dziesiątki mniejszych eventów towarzyszących… To wszystko z telefonem w dłoni, bo przecież chciałam, żebyś zobaczyła, Sroko, te cudowności razem ze mną. …a że „robimy to dobrze”, wysiłki moje i Katarzyny, aby pięknie pokazać bogactwo prezentacji VO, docenił targowy team PR. Po raz drugi relacjonowałyśmy wydarzenia z Vicenzy „na dwa fronty” – na profilach Blingsis oraz na @vicenzaoro w ramach 24-godzinnego Instagram take-over.
Obraz wart 1000 słów
…jeśli czekasz na akapity o zjawiskowych błyskotkach, jakie zobaczyłam w Vicenzie, powiem (napiszę) krótko: na taki blask nie ma słów! Tę część relacji „opowiem” Ci obrazem. Jak bowiem opisać grę światła w 35-karatowym żółtym diamencie pierścionka Schreiner..? Jakich przymiotników użyć, żeby wyrazić zjawiskowość gradientów kolekcji Trafiori Palmiero..? Jak wysłowić piękno i emocje towarzyszące oglądaniu i dotykaniu biżuteryjnych dzieł sztuki stworzonych w pracowni Fabergé..? Vicenzaoro to sroczy raj, pozwól, że zabiorę Cię do niego na wirtualną wycieczkę. Na @blingsiscom czekają na Ciebie błyszczące reelsy i niekończące się karuzele zdjęć dokumentujące moją wyprawę na Vicenzaoro.
Zachwyty, olśnienia i… wielka wdzięczność. Dziękuję #GoldenTeam pod wodzą CEO VO Marco Carniello za możliwość bycia częścią tej wyjątkowej społeczności i współtworzenia wydarzenia, które nadaje rytm całej jubilerskiej branży – grazie, brava i do zobaczenia we wrześniu podczas kolejnej edycji Vicenzaoro!