Jajko z niespodzianką
Wielkanoc już tuż tuż, a to oznacza pyszne śniadanie celebrowane w gronie najbliższych. Na świątecznym stole nie może oczywiście zabraknąć jajek: sadzonych, na miękko, w koszulkach czy w formie pysznego omletu. Chociaż, jeśli jesteś ciekawa jakie jajka są dla nas numerem jeden, to musimy szczerze przyznać, że nie ma dla nas lepszych od Fabergé!
Cofnijmy się do końcówki XIX wieku
Jajka Fabergé przywodzą na myśl przepych carskiej Rosji i przenoszą nas do historii, której trudno odmówić romantyzmu. Te złotnicze dzieła sztuki powstawały w słynnej pracowni Piotra Karola Fabergé, nadwornego carskiego jubilera. Jajka stworzone m.in. ze złota, srebra, kamieni szlachetnych, kości słoniowej i masy perłowej, były tradycyjnymi i wyjątkowo drogocennymi prezentami wielkanocnymi, jakie Aleksander III, a później jego syn, Mikołaj II, ofiarowywali swoim żonom. Każde jajko zawierało w sobie niespodziankę – równie misterną i cenną jak samo opakowanie. I chociaż ostatnie jajko Fabergé powstało w 1917 roku, to carskie błyskotki do dziś wywołują wiele emocji. Nic dziwnego, że ich historia natchnęła projektantkę, Ewę Lewanowicz, do stworzenia wyjątkowej kolekcji biżuterii. W swoich pracach, Lewanowicz z zadziwiającą lekkością połączyła charakterystyczny dla wschodu przepych i romantyczną nutę. Jej kolekcja kolczyków, naszyjników i bransoletek, powstała z myślą o podarunku dla najważniejszych kobiet w życiu każdego z nas.
Fabregé dziś
– Tworząc nowe kolekcje często sięgam do minionych epok, aby ukazać zmieniającą się kobietę oraz jej wpływ na rozwój sztuki. Historia jajek Fabergé zainspirowała mnie nie tylko dlatego, że są to najcenniejsze klejnoty świata, ale również pociągnęła mnie zawarta w nich opowieść miłosna. Tradycja jajek Fabergé zaczęła się od Aleksandra III, który podarował pierwsze jajo swojej żonie, Marii Fiodorowej. Nie mniej ważna była dla mnie także postać złotnika. Piotr Karol Fabergé był prawdziwym innowatorem, eksperymentował i sięgał po materiały, które w tamtych czasach nie kojarzyły się z klejnotami np. kość słoniowa, masa perłowa czy emalia. Także w niespodziankach, które znajdowały się w jajkach, król detalu potrafił zaskoczyć, np. w miniaturze pociągu wykorzystał autentyczną tkaninę obiciową z kolei transsyberyjskiej. Ja również uwielbiam eksperymentować z materiałem, dlatego w kolekcji „Fabergé” połączyłam szlachetne minerały jak szmaragd czy moissanit ze złoconymi kamieniami wulkanicznymi i jedwabiem. – opowiada projektantka, wprowadzając w historię, która była jej inspiracją.
Bogactwo i niespodzianki
Większość z błyskotek zawiera w sobie przynajmniej jedno miniaturowe jajko – a musisz wiedzieć, że nie brakuje im misterności kojarzonej z Fabergé. Są wśród nich prawdziwe perełeczki inkrustowane szlifowanymi moissanitami, dającymi efekt diamentów czy z rubinowymi lub szmaragdowymi inkluzjami pasującymi do kolorystyki biżuterii. Lewanowicz postawiła na różnorodność i przepych, sięgając m.in. po szafiry, granaty, cytryny, ametysty czy kwarc dymny. Zwieńczeniem kolekcji inspirowanej słynnymi jajami, jest imponujący naszyjnik z ręcznie lanego srebra o przepięknym koronkowym patternie. Nie zabrakło także elementu niespodzianki – Ewa Lewanowicz zachęca do zabawy biżuterią i poszukiwania różnych sposobów, by ją nosić. Część naszyjników można przerobić na broszkę, a nawet… zawieszkę do kluczy, odpinając z nich medalion lub wisior. Są też takie, które można ze sobą łączyć, przepinać, a nawet stworzyć z nich o wiele krótszy naszyjnik lub szykowną bransoletkę. Kolekcja Fabergé to biżuteria, która obdarowaną osobę może zaskoczyć podwójnie. Za każdym razem jednak, jest to wyjątkowo przyjemna niespodzianka.
biżuteria: LEWANOWICZ