Biżuteria w „Star Wars”, czyli jak błyszczy galaktyka
Biżuteria… Jestem świadoma, że nie jest to pierwsza rzecz, o której myśli typowy fan „Gwiezdnych wojen”. A nawet jeśli istnieje gdzieś taki cudak (z gatunku pica pica, a jakże!), to nie przyzna się do tego, nie tak sam z siebie. Być może rzuci na początek kilka uwag-przykrywek, aby uniknąć oskarżenia o herezję: „Ach, ten Han Solo… Och, BB-8!”. Dobrze jednak wiem, że Twoje własne, srocze oko rozbłyska niczym gwiazda w ciemności, gdy pośród tej multiepizodowej, galaktycznej zawieruchy wynurzy się znikąd jubilerska ozdoba – jak najbardziej godna tych kilku kobiecych heroin. Od razu usadawiasz się wygodniej na gałęzi w fotelu, a w twym sercu roznieca się… nowa nadzieja. Pozwól, że zacznę więc od niej. 😉
„Nowa nadzieja” – ponadczasowy naszyjnik
Jest rok 1977. George Lucas serwuje światu kosmiczną operę, która rewolucjonizuje kino znane dotąd naszym rodzicom. Fabuła „Gwiezdnych wojen” (podtytuł „Część IV: Nowa nadzieja” dodano dopiero w 1981 roku) ogniskuje się wokół działań Sojuszu Rebeliantów pragnących unicestwić Gwiazdę Śmierci – stację kosmiczną, a zarazem niszczycielskie oręże należące do Imperium. Księżniczka Leia Organa przejmuje plany konstrukcyjne broni i… bardzo szybko wpada w sidła wroga. Konflikt „na szczytach” jak zwykle wpływa też na życie zwykłych ludzi, w tym Luke’a Skywalkera, młodego farmera z piaszczystej planety Tatooine. Po nagłej utracie rodziny i dobytku Luke spotyka na swej drodze Obi-Wana-Kenobi’ego – mistrza Jedi, który zaczyna go szkolić. Razem z Hanem Solo („Ach!”), włochatym Chewbaccą oraz droidami C-3PO i R2-D2, Skywalker rusza na ratunek księżniczce. Jak pewnie pamiętasz, droga Sroko, misja kończy się sukcesem. W finalnej scenie rozbrzmiewają triumfalne fanfary, a wystrojona Leia wręcza Hanowi i Luke’owi medale za odwagę. To jednak nie one najbardziej przyciągają wzrok Sroki…
W kanonie „Gwiezdnych wojen” naszyjnik księżniczki Lei nosił nazwę chalcedony waves i był noszony przez kobiety rodu Organa, królewskiej rodziny z planety Alderaan. W rzeczywistości biżuteria była dziełem Björna Weckströma, projektanta współpracującego z fińską marką jubilerską Lapponia. Wiosną 1976 roku Weckström otrzymał telefon z propozycją nie do odrzucenia. W przeciągu sześciu tygodni miał wyprodukować komplet srebrnej biżuterii na potrzeby filmu dziejącego się w kosmosie. Projektant nie słyszał wcześniej o Lucasie, ale wizja własnych projektów w międzyplanetarnej przygodówce zaciekawiła go. Zdążył popełnić już pierwsze szkice, gdy znowu zadzwonił telefon z Ameryki: deadline skrócony został do… tygodnia. W takiej sytuacji jedynym realnym rozwiązaniem było wybranie czegoś z kolekcji już istniejącej. Ekipa „Nowej nadziei” kręciła wtedy materiał w studiach Elstree pod Londynem. Natychmiast oddelegowano więc kogoś do salonu Lapponii na Bond Street, aby przyjrzeć się dostępnym opcjom. Po pewnym czasie Björn Weckström otrzymał dobrą nowinę: George Lucas zachwycił się biżuterią, którą wybrał jego zespół. Sam nie wiedział jednak, które okazy znajdą się na taśmie filmowej. „Gwiezdne wojny” weszły do kin w Finlandii 16 grudnia 1977 roku. Obecny na jednym z pierwszych pokazów przyjaciel projektanta z miejsca rozpoznał jego rękodzieło: naszyjnik Planetoid Valleys oraz bransoleta Darina zostały pokazanej w finalnej scenie dzieła. Weckström pospieszył więc na seans do kina Maxim w Helsinkach, aby zobaczyć na własne oczy jak jego projekty stają się częścią kulturowego fenomenu.
Planetoid Valleys (€ 2,225.00) i Darina’s Bracelet (€625.00) | źródło: Lapponia/ Kalevala Koru Oy
„Mroczne widmo” drewnianego talizmanu
Nie tylko księżniczka Leia miała okazję nosić ciekawy naszyjnik w produkcjach Lucasa, ale i jej własna matka, Padmé Amidala. Mogłaś się o tym przekonać oglądając „Mroczne widmo” z 1999 roku, czyli pierwszy film z prequelowej trylogii. Natalie Portman wcieliła się w rolę czternastoletniej królowej planety Naboo. Jak zwykle w takich przypadkach, za wielką władzą podąża też duże zagrożenie, no i faktycznie – Padmé zostaje pojmana do niewoli przez siły Federacji. Na szczęście z pomocą mistrza Jedi, Qui-Gon Jinna oraz jego padawana, Obi-Wana Kenobi’ego udaje jej się uciec. Na pustynnej planecie Tatooine Amidala poznaje swojego przyszłego męża, wtedy zaledwie dziewięcioletniego niewolnika, Anakina Skywalkera… Rezolutny blondynek ofiarowuje jej ręcznie wykonany wisior, osadzony na skórzanym rzemyku. „Zrobiłem go dla ciebie, abyś o mnie pamiętała. Wyrzeźbiłem go w skrawku japoru. Przyniesie Ci szczęście” – słyszymy w filmie Anakina, młodego piewcę DIY…
Japor był odmianą drzewa o jasnym kolorze, który rósł na Tatooine. Padmé zachowała tę prostą ozdobę, traktując ją jak talizman przed wyzwaniami niepewnej przyszłości. Szkoda, że nie uchronił ją przed pokłosiem ciemnej strony Mocy. Kolejne części trylogii, to jest „Atak klonów” (2000) oraz „Zemsta Sithów” (2005) ponownie zetknęły ze sobą bohaterów. Parę połączyło silne, zakazane uczucie, które zaowocowało sekretnymi zaślubinami oraz ciążą. Miłość nie wyleczyła jednak Anakina z mrocznych upodobań, tak jak i one nie otworzyły Padmé oczu. Nawet na łożu śmierci twierdziła, że w jej mężu wciąż tli się dobro. Być może po wydaniu na świat dwójki dzieci (Luke’a i Lei) przypomniała sobie nagle niewinnego chłopczyka, który niegdyś podarował jej same dobre życzenia, wyrzeźbione w skromnym naszyjniku… Ciało bohaterki przewieziono do stolicy Naboo i przygotowano do obrzędu pogrzebowego w taki sposób, aby utrzymać poród bliźniaków w sekrecie przed zeźlonym oblubieńcem (aka Lordem Vaderem). W otwartej trumnie, którą niesiono w publicznej procesji na ulicach Theed, Amidala wyglądała przejmująco. W dłoni wciąż trzymała wisiorek, który przez trzynaście lat symbolizował dla niej tak wiele: nadzieję.
Struktura kryształu
Zaraz zatoczę idealne koło w swoim biżuteryjnym wywodzie – przecież nie opowiedziałam Ci jeszcze o naszyjniku Jyn Erso! Bohaterka ostatniej filmowej przygody z cyklu „Star Wars” poświęciła własne życie, aby udostępnić Sojuszowi plany wspomnianej już Gwiazdy Śmierci. W produkcji „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie” (2016) mała Jyn otrzymuje naszyjnik od swojej matki, Lyry, z przykazem ufania Mocy. Ponieważ wkrótce po tym dziewczynka zostaje odseparowana od rodziny, wisiorek staje się dla niej namacalnym symbolem więzi – pamiątką z dzieciństwa, które zostało jej tak nagle odebrane.
Widz „Łotra…” dowiaduje się, że sercem ozdoby jest ułupany kryształ Kyber – ten sam, który zasilać miał miecze świetlne rycerzy Jedi oraz Sithów. Kopalnie tego minerału znajdowały się na planecie Ilum oraz księżycu Jedha – świętych miejscach dla pielgrzymów, którzy wierzyli w Moc. Na stronie StarWars.com można przeczytać sporo dodatkowych ciekawostek o tajemniczym naszyjniku. Podobno na kamieniu widnieje napis Trust in the (Ufaj)… Na urwanej części niechybnie wyryte było słowo Force (Mocy). Według „Star Wars: Rogue One – The Ultimate Visual Guide”, Lyra znalazła kryształ w materiałach badawczych Galena, swojego męża. Uznając go za dobry omen wzięła go i przemieniła w zawieszkę (niech żyje DIY!). Niemałą zagadką jest jednak fakt, że kryształ podarowany Jyn był biały. Te, które zasilały miecze były bezbarwne, dopóki nie „zżyły się” ze swoim posiadaczem (i kreatorem), młodym Jedi. Gdy zaś przyjęły już kolor, ten nie zmieniał się już nigdy. Z kolei miecze Sithów były czerwone i „krwawiące”, gdyż zmuszone do niechlubnej służby na rzecz ciemnej strony Mocy. Widzisz więc, Sroko, że nawet w odległej galaktyce kryształy żywiły się energią swoich właścicieli. Jakie to niezwykłe…
Okazały naszyjnik chalcedony waves przekazała Lei królowa Breha Organa, która zaadoptowała ją i wychowała jak córkę. Sama Księżniczka sprezentowała tę biżuterię zreformowanemu przemytnikowi, a potem pilotowi Rebelii, Nien Nunbowi. Był on więc symbolem uznania, które wymykało się prostej linii dziedziczenia. Prosty wisior Padmé, choć podarowany z dobrym słowem, stał się różańcem pogrzebanej miłości, włożonym w martwą dłoń na ostatnią drogę. Z kolei kryształowy talizman Jyn był światełkiem odwagi w mrocznych czasach, a jak pewnie pamiętasz – „najsilniejsze gwiazdy mają serca z Kybru”…
Trzy kobiety, trzy zupełnie różne przykłady kosmicznej biżuterii. To zastawiające, że kiedy życie wisi na włosku, kawałek chalcedonu, drzewa czy kryształu może naprostować kobiece morale… Właściwie wcale mnie to nie dziwi. Mam nadzieję, droga Sroko, że Twoje własne amulety – dzisiejsze, przyszłe, a nawet te wskrzeszone z odległej galaktyki historii – przypomną Ci w chwilach zwątpienia, że jest w Tobie Moc… sięgania gwiazd.
Zaufaj jej, Sroko. 🙂