Ślub ze szmaragdem w tle
Sroko, przyznaj się, że lubisz przyjrzeć się kreacjom celebrytów podczas wielkich gali i… ślubów. My również – chociaż jak się domyślasz, to nie suknie od najlepszych projektantów ściągają nasz wzrok, ale to, co się błyszczy: kolczyki, naszyjniki, bransoletki, kolie… Od niektórych wprost trudno oderwać wzrok – to prawdziwe dzieła sztuki. Takie jak tiara, którą księżniczka Euegenia założyła w dniu swojego ślubu – oglądałaś relację? Jeśli nie, to warto, chociażby po to, by móc podziwiać biżuterię arystokratki.
Greville Emerald Kokoshnik – oto imię wyjątkowej tiary, imponujące jak rodowód. Eugenia do serca wzięła sobie chyba zasadę „czegoś pożyczonego” w dniu ślubu, bo jej biżuteria pochodzi wprost ze zbiorów Królowej Elżbiety II. Oryginalnie stworzona została w 1919 roku przez paryski dom jubilerski Bouchero, specjalnie dla Lady Greville – wygląd tiary miał być inspirowany nakryciami głów rosyjskich caryc. Trzeba przyznać, że efekt jest olśniewający.
Urok zieleni
Platynowa tiara wysadzana ogromnymi szmaragdami ma w sobie przepych godny cara, ale przy okazji pozostała delikatna i niezwykle kobieca. Największy ze szmaragdów, ze szlifem kaboszonowym to 97,3-karatowy gigant! Poza nim tiara ozdobiona jest kolejnymi pięcioma szmaragdami, a także diamentami, które miały naśladować tzw. styl kokoshink, uwielbiany na przełomie wieku przez rosyjską arystokrację. Tiara trafiła w ręce Królowej Elżbiety II w spadku po samej lady Greville, w posiadłości której Królowa Matka i Książę Albert spędzili swój miodowy miesiąc. Niewiele osób wiedziało, że piękna tiara znajduje się w królewskich zbiorach, dlatego jej pojawienie się na głowie księżniczki Eugenii było dla gości niespodzianką. Szczególnie, że spodziewali się tam raczej zobaczyć ślubny diadem Sary Ferguson, matki Eugenii. Księżniczka postanowiła jednak postawić na coś zdecydowanie bardziej dopasowanego do jej urody.
Kreacja godna księżniczki
Szmaragdowa tiara idealnie dopełniała wyglądu imponującej sukni zaprojektowanej przez Petera Pilotto i Christophera de Vos. Do tego zestawu panna młoda dobrała nieco delikatniejsze, zwisające kolczyki z platyny, również wysadzane szmaragdami. Głęboka zieleń była zresztą motywem przewodnim całej uroczystości – na ten kolor zdecydowała się zarówno matka Eugenii, w szmaragdzie wystąpiły także druhny. Jednak najbardziej wyjątkowe w całej kreacji jest to, że Eugenia nietypowo dla brytyjskiej arystokracji, zrezygnowała z welonu, dzięki czemu Sroki takie jak Ty, mogły podziwiać tiarę przez całą ceremonię. Nie był to rzecz jasna ukłon w stronę miłośników błyskotek – zabieg ten miał głębsze znaczenie. Księżniczka zrezygnowała z welonu i postawiła na głęboki, trójkątny dekolt na plecach, by odsłonić blizny po operacji na skoliozę, którą przeszła, gdy miała 12 lat. W ten sposób chciała podziękować lekarzom, którzy nad nią czuwali, ale także dać siłę innym, którzy po ciężkich operacjach noszą pamiątki w postaci blizn. To piękny gest w równie cudownym wydaniu – Srocza Redakcja jednogłośnie przyznaje, że ślubna kreacja księżniczki była godna brytyjskiego dworu.