Pica Pica Q&A Hannah Martin, London
Londyn, Clerkenwell, 11:00
Wysiadłyśmy z metra, kierując się na umówioną rozmowę. Przeszłyśmy kilka ulic i dotarłyśmy do celu. Podekscytowane spojrzałyśmy na siebie. Trzeba to zrobić. No to wcisnęłam guzik na domofonie. Ding-dong. Usłyszałyśmy miły męski głos ze śpiewnym angielskim akcentem. Dwóch asystentów zaprosiło nas do pięknego showroomu. Wypiliśmy kawę, oglądaliśmy biżuterię, której można było dotknąć naprawdę (nie tylko serduszkiem na instagramie ;)). Asystenci opowiadali nam o poszczególnych kolekcjach, a my cieszyłyśmy oczy niesamowitą biżuterią, mierząc ją i robiąc zdjęcia. Wszystko to w oczekiwaniu na najważniejszą osobę…
Przed Wami rozmowa z Hannah Martin, brytyjską projektantką biżuterii.
Hannah, opowiedz mi, proszę, historię powstania marki.
H.M.: To może zabrzmieć dziwnie, ale kiedy byłam mała nigdy nie wyobrażałam sobe siebie jako projektantki biżuterii. Jednak już od dziecka wiedziałam, że chcę iść do szkoły artystycznej i zawsze marzyłam, że zostanę rzeźbiarką.
Przyjechałam do Londynu mając 17 lat, bo dostałam się do prestiżowego Central Saint Martins School of Art. To właśnie tam, podczas tzw. „roku przygotowawczego” po raz pierwszy miałam styczność z projektowaniem i tworzeniem biżuterii, i od razu się zakochałam. Było to dla mnie idealne połączenie mojej pasji do rzeźbiarstwa i rzemiosła oraz umiejętności rozwiązywania problemów, co jest niezmiernie ważne podczas projektowania.
Następnie studiowałam projektowanie biżuterii właśnie na Central Saint Martins. Markę założyłam właściwie od razu po zakończeniu studiów – było to dla mnie oczywistym krokiem. Chciałam tworzyć ładną, luksusową biżuterię, made in London, ale ze stylowym pazurem, który trafnie odzwierciedlałby mój gust.
Jak wygląda proces projektowania? Podobno wyobrażasz sobie pewien typ mężczyzny, który służy jako główna inspiracji kolekcji.
H.M.: Projektuję w sposób narratorski. Na początku opracowuję sobie „muzę”. Jest to postać, którą buduję poprzez wizualny research – za pomocą filmów, książek, muzyki, sztuki, praktycznie wszystkiego, co mnie otacza i ekscytuje. Kiedy już ziarenko pomysłu się narodzi, to muza zaczyna przybierać formy. Postać ta jest zawsze mężczyzną, wokół którego rozwijam cały świat – to tu rozpoczynam projektowanie.
Zaczęłam pracować w ten sposób już na studiach, jest do dla mnie najlepsza droga na przezwyciężenie tzw. „syndromu pustej kartki”, kiedy rozpoczyna się kolekcje od początku. Muza, która stanowi centrum całej historii, spina kolekcję w całość.
Mówi się, że kobiety pragną bardziej. Twoja biżuteria to unisex, jednak kto częściej ją kupuje, kobiety czy mężczyźni?
H.M.: Naprawdę trudno powiedzieć. Niektóre egzemplarze cieszą się większą popularnością wśród kobiet, a inne bardziej przemawiają do mężczyzn. Powiedziałabym, że klienci dzielą się mniej więcej na 60:40 kobiet do mężczyzn. Staramy się jednak nie różnicować między nimi. Zawsze uważałam, że jeśli podoba Ci się jakaś biżuteria, to znaczy, że się dla Ciebie nadaje, niezależnie od płci.
Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że biżuteria to również styl życia? Jaką sama nosisz na codzień?
H.M.: Biżuteria zdecydowanie jest stylem życia. Oczywiście, z racji mojego zawodu, jest ona bardzo dużą częścią mnie. Ale wiem też, że tak samo czuje wielu naszych klientów i kolekcjonerów. Mój styl ubioru zazwyczaj jest ostry, rzeźbiarski, ciemny i odrobinę androgeniczny, lecz pełen siły i elegancji.
Jeśli chodzi o biżuterię, którą noszę, to zazwyczaj jest ona złota – im większa, tym lepsza! Najczęściej wybieram pierścienie – noszę przynajmniej trzy, a często i więcej. Chodzę również w kolczykach, ale raczej wolę kilka małych, złotych kolczyków w jednym uchu, od tych długich, wiszących. Noszę kolczyki w jednym, prawym uchu od kiedy byłam bardzo młoda, i stało się to swego rodzaju znakiem rozpoznawczym mojego stylu.
Jak często powstają nowe kolekcje?
H.M.: Zazwyczaj wypuszczamy nową kolekcję co rok lub 18 miesięcy. Jednak nigdy nie narzucamy sobie ścisłego harmonogramu. Wolimy spędzić więcej czasu nad kolekcją i upewnić się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, dopracowując projekt, niż wypuścić produkt zanim będzie gotowy.
Gdzie można kopić Twoją biżuterię?
H.M.: Najlepszym miejscem na znalezienie naszych kolekcji jest nasz sklep online: www.hannahmartinlondon.com oraz nasz londyński showroom w Clerkenwell. Uwielbiamy pracować bezpośrednio z klientami, poznawać ich osobiście, więc ograniczamy ilość osób, z którymi pracujemy. Naszym partnerem online jest 1stDibs.com – świetna strona oferująca biżuterię z całego świata, zarówno nowoczesną, jak i vintage. Ponadto, można nas znaleźć w Dover Street Market w Londynie, Nowym Jorku i Tokio.