TOP

Nie wszystko złoto, co się świeci. Wizerunek obrączki we Władcy Pierścieni.

Z czym kojarzyć się może złota obrączka? Czego jest symbolem? Jestem pewna, kochana Sroko, że wezwana do odpowiedzi, obsypałabyś mnie pięknymi historiami o miłości, ujawniła romantyczne plany na przyszłość albo chociaż zadumała się na chwilę, wspominając szalone – z perspektywy czasu może mało odpowiedzialne – „tu i teraz, dopóki śmierć nas nie rozłączy”.

Pozwól, że przewrotnie uraczę Cię opowieścią o obrączce, która… daleka jest od jakichkolwiek pozytywnych konotacji. Bądź czujna, droga Sroko, przed Tobą bowiem historia przeklętej ozdoby nasyconej mrocznymi upiorami, której z pewnością nie chciałabyś otrzymać w prezencie. Mowa rzecz jasna o złotej obrączce z książkowej trylogii J.R.R. Tolkiena Władca Pierścieni (1954-1955) oraz jej filmowej adaptacji (2001-2003).


Zdjęcie: Ewa Górnisiewicz

Złota afera

Za próbę oszpecenia nobliwej idei obrączki odpowiada Sauron (główny antagonista powieści) i to na niego właśnie wskazuję paluchem, zakrzykując gromko: „Oskarżam cię!”… Szybciutko raportuję dlaczego. Tysiące lat przed faktyczną akcją trylogii Sauron, Władca Ciemności na Mordorze stworzył Jedyny Pierścień aby móc kontrolować pozostałe pierścienie należące do królów elfów (3 sztuki), władców krasnoludów (7 sztuk) oraz ludzi (9 sztuk). Będąc w jego posiadaniu aspirował do podbicia całego Śródziemia. Na szczęście został „obezwładniony” przez sojusz elfów i ludzi w wielkiej bitwie – palec, na którym nosił swoją złotą broń został mu zwyczajnie odcięty (haha!).

Sauron stracił fizyczną postać i zniknął na tysiące lat. Nowym posiadaczem pierścienia został Isildur, człowiek małej wyobraźni i słabej woli, jak się szybko okazało. Zamiast zniszczyć pierścień w czeluściach Góry Przeznaczenia postanowił zachować go dla siebie – pechowo został jednak zabity przez plugawe Orki, a potężny klejnot przepadł na dwa tysiące lat w rzece Anduinie… Wyłowił go dopiero niejaki Déagol, ludek należący do plemienia z rasy hobbitów. Jego kumpel Sméagol miał jednak wielką chrapkę na złotą błyskotkę i gdy grzeczne prośby nie pomogły bez skrupułów zamordował przyjaciela, wyobraź sobie, Sroko! Zaszył się razem ze swoim nowym skarbem w Górach Mglistych i przepoczwarzył w Golluma – niegodziwą kreaturę wykrzywioną przez setki samotnych lat i destrukcyjną bliskość pierścienia. Po pewnym czasie, w te same Góry zapędził się Bilbo Baggins, poczciwy hobbit z Shire’u, który przejął obrączkę. W międzyczasie Sauron zdołał obudzić się po porażce sprzed tysięcy lat jako ognisty strzęp dawnego siebie, osiąść z powrotem na swoich starych włościach w Mordorze i przyciągnąć nowe rzesze obscenicznych sojuszników. Zaczął też obsesyjnie pożądać swojego ukochanego, Jedynego Pierścienia, który umożliwiłby mu pełny powrót oraz opanowanie Śródziemia. Lata mijały, a złotą obrączkę odziedziczył usynowiony krewny Bilba – Frodo. Radość ze spadku nie była jednak zbyt wielka – zaprzyjaźniony Czarodziej Gandalf naświetlił jego ponurą historię oraz uświadomił hobbitowi niewygodną prawdę: pierścień trzeba ZNISZCZYĆ…

Pierścień pod lupą

Historia ozdóbki jest – przyznasz, droga Sroko – dość ciężkiego kalibru, naładowana skomplikowanymi imionami, datami i nazwami, których pewnie połowy nie wymieniłam. Odpocznijmy zatem trochę, weźmy pod lupę sam pierścień i prześwietlmy go naszym bystrym okiem. Jakże wygląda ta przeklęta błyskotka? Potężne narzędzie zła powinno chyba jakoś się wyróżniać? Pudło. W pierwszej chwili Jedyny Pierścień wygląda zupełnie niewinnie i to jest chyba najbardziej przewrotne – to przecież taka zwykła, masywna, złota obrączka, którą wymieniają się zazwyczaj osoby wchodzące w związek małżeński. Nie daj się jednak zwieść – pierścień jest przebiegły. Naciąga kolejnych właścicieli dostosowując do nich swój rozmiar. Posiada również wygrawerowany napis, który ujawnia się tylko w zetknięciu z ogniem. Nie zobaczymy tu jednak żadnych słodkich sentymentów, imion czy dat, które można czasami odkryć na rodzinnej biżuterii. Wspomniany już Isildur tak oto opisał swój pierwszy kontakt z Pierścieniem Władzy: „Kiedym go wziął, był gorący, gorący jak ogień (…). Wszakże dziś, kiedy to piszę, ostygł i, rzekłbyś, skurczył się, nie tracąc wszakże nic z piękności ani też z doskonałości kształtu. Wypisane na nim znaki, jaskrawe ongi niczym płomień, zblakły już i niełatwo je dziś odczytać. Ryto je pismem elfów z Eregionu, bo w Mordorze nie znają liter zdatnych do tak delikatnej roboty, lecz w mowie dla mnie niezrozumiałej. Mniemam, że to język Czarnego Kraju, nikczemny i prostacki. Jaką zaś klątwę wyraża, nie wiem. (…) To mój prawdziwy skarb”. Dzięki Gandalfowi wiemy, co skrywają płomienne napisy. Słowa w języku Mordoru, zaczerpnięte z poematu znanego w tradycji elfów, wyryte zostały w ich starożytnym alfabecie, a przetłumaczone na Wspólną Mowę znaczą: Jeden Pierścień, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć, Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać.

Teraz to już wszystkie Sroki – nawet te najbardziej łakome na błyskotki – powinny zaskrzeczeć zgodnie: „Pierścień trzeba zniszczyć!”. Złoto znane jest jako cenny kruszec, ale jego wytrzymałość zależy od próby. Jak się okazuje nic nie jest oczywiste, jeśli chodzi o Jedyny Pierścień. W filmie Petera Jacksona ładnie pokazano, że był on niezniszczalny zwykłymi metodami. Krasnolud Gimli usiłował nawet rozwalić pierścień swoim toporem – bez skutku. Aby naprawdę pozbyć się przeklętej ozdóbki należało go wrzucić w ognie Orodruiny, dokładnie tam, gdzie został wykuty. No i w bliskim zasięgu złowrogiego oka Saurona, dodajmy jeszcze…

Toksyczny związek

Wyprawa ku Górze Przeznaczenia nie mogła być łatwa. Zarówno w książce i jak i w filmowej adaptacji pokazano rodzaj chorego przywiązania na linii pierścień – nosiciel. Wiemy, że Isildur cofnął się przed jego zniszczeniem. Gollum z obłędem w wyłupiastych oczach nazywał go „skarbem”. Bilbo, ze wszystkich chyba najbardziej odporny na działanie ozdoby, również powtórzył za nim to określenie. Frodo nie chciał słyszeć o propozycji swojego przyjaciela, który zaproponował mu pomóc w dźwiganiu brzemienia. Pierścień, chociaż zaborczo „chroniony” w zamkniętych pięściach, kieszonce kamizelki, kopercie czy na łańcuszku zawieszonym na piersi, cały czas zwodził aktualnego właściciela-uzurpatora i przywoływał swojego prawdziwego stwórcę – chciał być przez niego odnaleziony. U kolejnych nosicieli wywoływał niepokojące objawy: złośliwość, chytrość, mordercze instynkty, wprowadzał w trans. „Narzucał się myślom, był jako wpatrujące się oko” – twierdził Isildur. Jednocześnie dawał złudne wrażenie bezpieczeństwa – ubranie go na palec czyniło właściciela niewidzialnym. Cóż jednak z tego, jeśli biedak stawał się wtedy widzialny dla swego najgroźniejszego wroga i jego upiorów?

Skarb… Jakiż to „skarb”? Gdyby zrobić mapę skojarzeń dla Jedynego Pierścienia, to z pewnością znalazłyby się na niej takie słowa, jak brzemię, zagrożenie, zdrajca, kusiciel, niszczyciel i mordercza broń. A co z symboliką? Co się kryje pod tym dosłownym/niedosłownym grawerem? Kształt obrączki z pewnością może odsyłać do symboliki koła i oka. Guru słownikowy, Władysław Kopaliński, pisze o zaczarowanym kole z bajek ludowych, z którego nie można się wydostać bez właściwego zaklęcia. Z kolei oko… Oko Saurona wyglądało z Mordoru swojej zguby, a przecież wszyscy znamy garść przysłów: „strzec jak oka w głowie”, „być oczkiem w głowie”, „strzec jak źrenicy oka” – troszkę to zabawne, w kontekście całej historii Pierścienia.

Sama więc widzisz, droga Sroko – nie wszystko złoto, co się świeci, tak jak nie każde koło oznacza doskonałość. Jedyny Pierścień przemierzał Śródziemie z kolejnymi właścicielami, niczym takie kasandryczne wahadełko – złoty leitmotiv siejący niepokój. To zadziwiające, jak wiele nieszczęść i rozpaczy mógł spowodować tak mały przedmiot… Mały, z wyglądu całkiem niepozorny pierścionek. Ostatecznie udało się go zniszczyć w ogniach Góry Przeznaczenia. Obrączka zagubiona, obrączka utracona… Dla małżonków koszmar, u Tolkiena przewrotne, szczęśliwe zakończenie. 🙂