TOP

Kasia Wójcik. Czasem odkrywamy nasze powołanie jakoś późno…

Katarzynę Wójcik odwiedzamy w jej Warszawskiej pracowni. To jedno z tych spotkań podczas którego żałuje, że nie poznałyśmy się wcześniej. Często słyszę, że opowieści w stylu „jak to się zaczęło” są banalne – hola hola, nie tym razem droga Sroko!

Kiedy pomysły sięgają poza dostępne materiały.

Kasia studiuje psychologię w Poznaniu. Oczywiście nie ma problemu z zaliczeniami, ale czegoś jej brakuje, dlatego nie spędza każdego wieczoru z nosem w książce ale chodzi do kina i na różne wystawy – malarstwa, fotografii czy rzeźby. Pewnego dnia szukając ciekawej propozycji na spędzenie wieczoru wybiera się do  Poznańskiej Galerii YES.

Wchodzi do Galerii gdzie trafia na wystawę konkursową i ogląda prace m.in. Jarosława Westermarka, Jacka Byczewskiego i Marcina Gronkowskiego. Serduszko zaczyna jej mocniej bić. To jest przełom. Naprawdę duże BUM! Pierwszy raz ma styczność z odjechaną biżuterią konkursową. Zupełnie inną niż ta, która błyszczy za szybą w Galeri Handlowej. „To jest właśnie to, co chcę robić w życiu!” myśli. Ale chcenie to za mało. Trzeba się nauczyć rzemiosła, prawda?

Tylko znajomość rzemiosła daje swobodę twórczą.

W tym momencie zaczyna myśleć. Co mam zrobić aby nauczyć się robić biżuterię? Studia. Łódzka ASP. Tam mają taki kierunek. Ale jak psycholożka ma się tam dostać? Zaczyna od nauki rysunku. Przez wiele lat grała na skrzypcach uczęszczając do szkoły muzycznej. Myślała, że można być dobrym tylko w jednej dziedzinie sztuki. Po zabazgraniu wielu szkicowników okazuje się, że rysowania da się nauczyć na tyle, by dostać się na wymarzone studia. Na pierwszych zajęciach dostaje obowiązkowa listę narzędzi do kupienia na zajęcia.  Zmobilizowana wybiera się do sklepu i prosi sprzedawcę o pilnik, brzeszczot nr 3… Sprzedawca uśmiecha się do niej.

– Dziecko, po co Ci te iglaki, brzeszczoty?

– Jeszcze nie wiem, dostałam się na studia i będę się uczyć.

– O rety, chcesz się uczyć?

– Tak, bardzo

– No to chodź pokażę Ci pracownię.

Otworzył drzwi, pokazał narzędzi i jak pewnie się nie domyślasz 😉 Kasia została u niego na praktykach.

dalej…

Zastanawiasz się, Sroko, co było dalej? Kasia przeprowadza się do Warszawy. Zderza się z rzeczywistością – trzeba znaleźć pracę aby starczyło na pokój, chociażby taki jak u Harry’ego Pottera. 😉 Nie wierzy w siebie na tyle, by podjąć pracę projektanta, wciska się więc w ładne wdzianko, zamienia trampki na szpilki i jedzie windą na rozmowę kwalifikacyjną. Będzie pracować w HR. Na szczęście pęd do gonienia marzeń szybko daje o sobie znać. Zaciska zęby i bierze udział w Międzynarodowym Konkursie Sztuki Złotniczej „Minimum” organizowanym przez Galerię Sztuki w Legnicy. 270 prac od projektantów z 30 krajów. Obgryzanie paznokci w oczekiwaniu na wyniki i… zostaje nagrodzona! Jej wiara w siebie dostała porządnego kopa. A nagrodą dodatkową był kilogram srebra. Zaczęła projektować. I znajdować uznanie w środowisku.

„Jako jedyna projektantka z Polski i jedna ze stu z całego świata zostałam zaproszona do projektu „Origin Passion & Beliefs” w Vicenzie w 2015 roku, organizowanym przez jedną z największych światowych platform ze współczesną modą – Not Just a Label.” mówi mi. Sukces goni sukces. Pojawiają się klienci.

Spektakularne rezultaty.

„Klientki, które wracają to najlepszy komplement i taki power bank dla projektanta” mówi Kasia. Dlatego  wychodzi z założenia, że gdy zamawiasz biżuterię to wcale nie musisz się na niej dokładnie znać. To ona bierze na siebie wyjaśnienie tego co kupujesz.

Dlaczego? Bo każda praca wychodzi prosto spod jej ręki. Zero masowej produkcji, zero półfabrykatów. Zapewnia jej to grono stałych klientek i klientów, którzy kupują właśnie u niej i z niecierpliwością czekają na nowe kolekcje. Jeśli kupisz coś od Kasi nie musisz martwić się o jakość – swoją energię poświęć na to, co najprzyjemniejsze: wybieranie najpiękniejszych świecidełek.

Jeśli kartkujesz lub scrollujesz magazyny modowe to wiesz, że jej biżuty można często tam zobaczyć. Z tą różnicą, że projektantka nie płaci ogromnych sum za reklamę w gazecie. Hmm, jak myślisz, dlaczego pojawia się w  „Elle”,  „Zwierciadło”,  „Glamour”,  „Harper’s Bazaar”? Odpowiedź jest prosta – osoby znające się na modzie i trendach doceniają i wybierają jej biżuterię. 😉

Czasem odkrywamy nasze powołanie jakoś późno, po prostu coś nas trafia. Sama wiesz jeśli czytasz Pica Pica, że niecały rok temu odważyłam się założyć blog. Powstał on z prawdziwej pasji do biżuterii, ciągle niezaspokojonej ciekawości  i  miłości do wszystkiego, co błyszczy. 😉  Nigdy Ci nie mówiłam ale… trzęsły mi się ręce gdy publikowałam pierwszy tekst, a Katarzyna nie mogła z emocji zasnąć.  Ale wiesz co Sroko moja? Wierzę, że takie późne pójście za powołaniem może – jak w przypadku naszym czy Kasi Wójcik – przynosić spektakularne rezultaty.

 



























Biżuterię Kasi Wójcik znajdziesz na: www.kasiawojcik.com  / FB / INSTAGRAM